Przejdź do treści

Uniwersytet Śląski w Katowicach

  • Polski
  • English
search
Logo Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024

Słów kilka o „Księdze Rodzaju”. Rozmowa z ks. dr. Maciejem Basiukiem z Wydziału Teologicznego

25.05.2018 - 13:01 aktualizacja 05.11.2019 - 11:17
Redakcja: admin

Artykuły z cyklu „Nauka i sztuka”

„Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię…” – prawdopodobnie każda osoba z naszego kręgu kulturowego zna początek Księgi Rodzaju. Czy wiemy jednak, jaki owoc zerwała Ewa z drzewa zakazanego, w której części raju znajdowało się drzewo życia i czy zgodnie z opowieścią kobieta została stworzona z żebra pierwszego mężczyzny? O tym, co ciekawego można jeszcze odkryć, czytając pierwszą księgę Biblii, a także o trudnościach interpretacyjnych wynikających m.in. ze specyfiki języka hebrajskiego oraz literackości biblijnych tekstów opowiada ks. dr Maciej Basiuk z Katedry Teologii Biblijnej Starego i Nowego Testamentu.


Ks. dr Maciej Basiuk w swojej pracowni
Ks. dr Maciej Basiuk z Wydziału Teologicznego zajmuje sie badaniem ksiąg Starego Testamentu, a zwłaszcza zawartych w nich tekstów narracyjnych
Fot. Julia Agnieszka Szymala
 

Dr Małgorzata Kłoskowicz: Kiedy czytamy Księgę Rodzaju, możemy tam dostrzec m.in. wiele interesujących antropologicznych opowieści – o stworzeniu człowieka, starotestamentowych obrzędach czy kształtowaniu się relacji między ludźmi, a także między człowiekiem i Bogiem. Tekst ten wypełniony jest opowieściami, które na stałe znalazły także swoje miejsce w kulturze, również popularnej…

Ks. dr Maciej Basiuk: Prowadząc badania nad Księgą Rodzaju, można dostrzec w niej kształtowanie się pewnych przewodnich myśli, które powracają bądź są rozwijane w dalszych tekstach Biblii. Jednym z takich wątków, obecnych też w kulturze popularnej, jest opis stworzenia świata. Pismo Święte nie zawiera odpowiedzi na pytanie, jak to się dokładnie stało, natomiast bardzo wyraźnie wskazuje, kto tego dokonał – Bóg. W tym kontekście warto wspomnieć o rozpowszechnionej hipotezie creatio ex nihilo, która tak naprawdę na kartach Biblii pojawia się bardzo późno, bo dopiero w Drugiej Księdze Machabejskiej. Jako wynik zetknięcia się z myślą grecką pojawia się stwierdzenie, że świat i człowiek zostali stworzeni z niczego. Wcześniej w księgach dydaktycznych temat stworzenia był ukazywany jako przejaw działania Bożej mądrości. Natomiast starotestamentowi prorocy w swoim nauczaniu zmierzali bardziej ku kwestii odnowienia całej rzeczywistości. Pisali o nowej Jerozolimie jako radykalnej przemianie istniejącej rzeczywistości skażonej przez grzech. Ten motyw powraca także w Apokalipsie św. Jana, stanowiąc swoistą klamrę konstrukcyjną całości w ujęciu stworzenie – odnowienie/nowe stworzenie.

MK: Pary stworzenie – odnowienie oraz stworzenie – nowe stworzenie różnią się jednak w swoim znaczeniu, odnoszą się bowiem do różnych rodzajów działań. Z czego wynika taka nieścisłość?

MB: Z jednej strony rozmawiamy o proroctwach, a zatem o czymś, co wymyka się prostym rozwiązaniom. W ich wypełnianiu się można zauważyć różne etapy pośrednie, mimo że ostateczne wypełnienie się nie zawsze jeszcze nastąpiło. Z drugiej strony powinniśmy wziąć pod uwagę wieloznaczność słów zapisanych w tekście oryginalnym Biblii. Aby je lepiej zrozumieć, należy uwzględnić specyfikę języków biblijnych, w tym przypadku głównie języka hebrajskiego.

MK: Co powinniśmy zatem wiedzieć?

MB: Język hebrajski w wydaniu starotestamentowym jest uboższy leksykalnie, w porównaniu chociażby do języka greckiego. W związku z tym czasami trudno jest uchwycić pewne znaczeniowe niuanse. Słownictwo w języku hebrajskim bazuje na tzw. rdzeniu, który stanowią zazwyczaj trzy spółgłoski. W ten sposób zostaje wyznaczony pewien obszar znaczeniowy, który może się odnosić do jakiejś bardzo konkretnej rzeczywistości, ale również może mieć bardzo szeroki zakres. Jako przykład niech posłuży rdzeń składający się ze spółgłosek: resz, het i mem. W zakres znaczeniowy tego rdzenia wchodzi m.in. słowo „raḥǎmîm” oznaczające miłość miłosierną oraz „reḥem”, czyli łono matki, a także przymiotnik „raḥûm” – miłosierny, rodzicielski. Są takie rdzenie, których znaczenie opisywane jest w słownikach hebrajsko-polskich na kilku stronach. Poza tym przy lekturze tych tekstów trzeba również uwzględniać ich charakter literacki, są przecież napisane w stylu używanym przez danego autora, który posługuje się sobie znanymi technikami, aby jak najlepiej przekazać zamierzoną myśl.

MK: W której z opowieści biblijnych struktura tekstu może nieść ze sobą dodatkowe znaczenia?

MB: Takim przykładem może być opowiadanie o potopie. Przyzwyczailiśmy się, że zazwyczaj puenta opowieści znajduje się na końcu tekstu i w tym przypadku rzeczywiście historia kończy się zawarciem przymierza, zgodnie z którym Bóg deklaruje, że już nigdy nie będzie potopu niszczącego całą ziemię. Możemy jednak w tym tekście – na podstawie pojawiających się informacji o upływającej liczbie dni – odkryć też pewną strukturę, która wskazuje, jako logiczny „środek” i zarazem centralną myśl tego opowiadania, dwa pierwsze wersety ósmego rozdziału Księgi Rodzaju. Jest w nich zawarta informacja o powodzie zakończenia potopu, którym był fakt, że Bóg wspomniał na obietnicę złożoną Noemu. Stąd można wskazać jako przesłanie tego tekstu prawdę o tym, że Bóg pamięta o obietnicach, jakie składa ludziom.

MK: Zapewne wiele trudności interpretacyjnych wiąże się także z innym sposobem postrzegania rzeczywistości przez człowieka starotestamentowego…

MB: Można by zwrócić uwagę na wiele takich różnic. Wspomnę o jednej z nich. Antropologia starotestamentowa zakłada jedność człowieka, co oznacza, że nie ma tam podziału na ducha i ciało. Najprościej to można przestawić w następujący sposób: człowiek nie tyle „ma ciało”, ile „jest ciałem”. Nam raczej trudno jest zrozumieć taki obraz ze względu na kulturowe i wielowiekowe zakorzenienie w grecko-rzymskim myśleniu, które uczy nas, że człowiek składa się co najmniej z ciała i duszy mogących stać wobec siebie w opozycji. Dlatego czytając i interpretując teksty biblijne, trzeba spróbować zapomnieć o znanych nam kategoriach, a to nie jest łatwe…

MK: Ten rodzaj jedności nie odnosi się jednak do płci…

MB: W 27. wersecie pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju czytamy: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę”. Stworzył zatem człowieka, jednostkę, co świadczyć może nie tyle o jedności, ile o równości kobiety i mężczyzny. Drugi opis stworzenia człowieka zawarty w 2. rozdziale Księgi Rodzaju sugeruje, że najpierw został stworzony mężczyzna – istota żywa, potem zwierzęta – także istoty żywe. Pomimo tej, wydawałoby się, identyczności pojawia się informacja, że wśród zwierząt nie znalazło się żadne, które mogłoby być partnerem dla mężczyzny, z którym mógłby wejść w relację. Wtedy Bóg wyjął jedno z żeber Adama i, co ważne, zbudował z niego Ewę. Proszę zauważyć, że nie ma tam słowa „stworzył”. Wyraźnie jest powiedziane, że Bóg ją zbudował, a więc jej stworzenie możemy w pewnym sensie odnieść w czasie do stworzenia mężczyzny. Na ten wymiar jedności wskazują też słowa Adama: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”. Zawarta jest w nich po raz kolejny prawda o równości mimo różnicy płci. Bardzo dobrze oddaje to również gra słów pojawiająca się w języku hebrajskim, w którym „isz” oznacza mężczyznę, a „iszsza” – kobietę.

MK: Wiele wątków biblijnych przeniknęło do kultury popularnej. Powrót do tekstu źródłowego odkrywa nasze kulturowe przyzwyczajenia. Na przykład drzewem poznania dobra i zła według tradycji europejskiej była jabłoń, w judaistycznej – figowiec albo winny krzew. Tymczasem w Księdze Rodzaju nie ma informacji, jaki to był rodzaj rośliny…

MB: W Biblii jest mowa o owocu. Na egzaminach często zadajemy to pytanie studentom (śmiech). Podobnie jest z innymi wątkami. Wiemy na przykład, że w centrum raju znajdowało się drzewo życia, natomiast nie ma wzmianki o tym, w której części rosło drzewo poznania dobra i zła, nie ma tam też fragmentów o upadku aniołów. Znajdziemy w niej natomiast wiele cennych informacji pokazujących, jak wyglądała relacja pomiędzy poszczególnymi postaciami biblijnymi a Bogiem. Dlatego myślę, że warto wracać do niej, by ją odkrywać dla siebie na nowo.

MK: W swoich badaniach zajmuje się ksiądz doktor także tematyką grobu i obrzędów pogrzebowych w pierwszej księdze Biblii. Skąd akurat takie zainteresowania?

MB: Ponieważ są to bardzo „życiowe” tematy…

MK: Hmm…

MB: Przecież zarówno obrzędami pogrzebowymi, jak i przygotowywaniem grobu zajmują się żywi, nie umarli… Ciekawe jest m.in. to, że wątki te można dostrzec już w Księdze Rodzaju. Pierwsza wzmianka pojawia się w historii Abrahama, który kupił pole, aby móc tam pochować swoją żonę. Zadał sobie zresztą sporo trudu, ponieważ upierał się, by nabyć tę ziemię, w której spoczną prochy Sary. On sam po śmierci został obok niej pogrzebany. Następnie pochowano tam Izaaka i jego żonę Rebekę oraz Jakuba, który umarł wprawdzie w Egipcie, lecz jego ciało w uroczystej procesji zostało przetransportowane do miejsca spoczynku Abrahama i Izaaka, znajdującego się wedle tradycji w Hebronie. Zatem trzech patriarchów oraz trzy z czterech żon zgodnie z tekstem Księgi Rodzaju zostało pochowanych w rodzinnym grobowcu.

MK: Która z żon nie doświadczyła tego zaszczytu?

MB: Jakub swoją umiłowaną żonę Rachelę pochował podczas jednej z wędrówek w Betlejem w odległości około 30–40 km od Hebronu. Nie był to duży dystans. Skoro odbywały się procesje aż z Egiptu z prochami zmarłego, nie było raczej przeciwskazań, by i ciało Racheli spoczęło w rodzinnym grobowcu. Musiały być zatem inne przesłanki. Wiemy, że z Jakubem została pochowana jego pierwsza żona Lea. Być może jest to ukłon w stronę monogamii. Jestem w trakcie zapoznawania się z komentarzami na ten temat, z pewnością będę szukał również innych możliwych interpretacji. Możemy się także zastanawiać, na ile chrześcijaństwo przejęło potem praktykę chowania zmarłych w grobach rodzinnych, co praktykowane jest do dziś…

MK: Jakie jeszcze interesujące wątki pojawiają się w Starym Testamencie w kontekście grobu i obrzędów pogrzebowych?

MB: Z pewnością jednym z ciekawszych zagadnień, chociaż pojawiającym się w Księdze Wyjścia, jest grób Mojżesza, a raczej brak jakiejkolwiek informacji o miejscu jego pochówku. Wiemy z tekstów, że był on po śmierci przez miesiąc opłakiwany przez Izraelitów. Cały lud zebrał się, by uczestniczyć w obrzędach pogrzebowych – jeszcze przed wejściem do Ziemi Obiecanej. Tymczasem dowiadujemy się, że nikt po dziś dzień nie wie, gdzie Mojżesz został pochowany! Co się wydarzyło? Czyżby Izraelici doświadczyli zbiorowej amnezji? Teologiczna interpretacja wiąże ten wątek ze znakiem pustego grobu Chrystusa. Inną ciekawą kwestią w tym kontekście może być fakt, że w Starym Testamencie spotykamy dwie osoby, które, żyjąc w wielkiej przyjaźni z Bogiem, doświadczyły wniebowzięcia: Henoch, syn Jereda oraz prorok Eliasz, a więc ich grobów również nie ma.

MK: Dziękuję za rozmowę.

Fragmenty Starego Testamentu pochodzą z IV wydania Biblii Tysiąclecia (Wydawnictwo Pallotinum, 2003 rok).


Ks. dr Maciej Basiuk jest adiunktem w Katedrze Teologii Biblijnej Starego i Nowego Testamentu Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się na księgach Starego Testamentu, a zwłaszcza na zawartych w nich tekstach narracyjnych. Poza tym szczególną uwagę poświęca tekstom biblijnym odnoszącym się do problematyki związanej z małżeństwem i rodziną.

Aktualnie ks. dr Maciej Basiuk prowadzi prace badawcze w ramach grantu NCN zatytułowanego: „Pogrzeb i grób w tradycjach o patriarchach zawartych w Księdze Rodzaju. Status quaestionis”.

 

return to top